Wydawnictwo:
Albatros
Rok
wydania: 2007
Recenzent: Niki
W książce J. D. Salingera „Buszujący w zbożu” chory na gruźlicę siedemnastoletni chłopak opisuje swoje życie z perspektywy roku. Holden Caulfield jest dosyć specyficznym chłopcem. W swojej historii nie rozczula się nad szczegółami, takimi jak jego miejsce urodzenia czy dane osobowe. Uwagę czytelnika bardziej próbuje skupić na swoich życiowych doświadczeniach. Jest w tym bezpośredni, często nie hamuje się, jeżeli chodzi o słownictwo. Może dlatego, by czytelnik dobrze go zrozumiał.
Historia rozpoczyna się od któregoś z kolei wydalenia
ze szkoły głównego bohatera. Podczas jednej z ostatniej nocy pobytu Holdena w
„Pencey”, popada on w konflikt ze swoim współlokatorem Stradlaterem i
natychmiast opuszcza szkołę. Pociągiem wraca do rodzinnego miasta, lecz boi się
pokazać w domu. W związku z tym, zamiast skontaktować się z kimś z rodziny,
postanawia żyć na własną rękę i zaczyna „buszować” po Nowym Yorku.
Holden opowiada o wszystkich
szczegółach podróży po rodzinnym mieście. Jest na tyle dojrzały, że z każdym
potrafi nawiązać kontakt. Popełnia wiele głupstw, gdyż nie wszystko robi z
głową (na początku "wędrówki" ma dużo pieniędzy, a jest na tyle
rozrzutny, że kończy z niczym), a mimo to mam wrażenie, iż widzi siebie z
perspektywy tego mądrzejszego, który wie więcej. Potrafi współczuć ludziom i
często próbuje pomóc.
Holden jest bardzo pozytywną
postacią. Mimo zdemoralizowania jest wrażliwy i koleżeński. Powiedziałabym, że
w głębi serca jest też bardzo dojrzały emocjonalnie, co udowadnia swoim
szacunkiem do kobiet czy umiejętnością zachowania kultury w wymagających tego
sytuacjach. Książka „Buszujący w zbożu” jest moją lekturą szkolną i byłam
zmuszona do jej przeczytania, jednak wcale nie żałuję, a wręcz przeciwnie –
polecam.
Copyright © 2013 Niki
dobrze napisana recenzja,jestem dumna z autorki :)
OdpowiedzUsuń